|
Wszystkie zwierzęta duże i małe Nasi podopieczni w domach i inne "co skaczą i fruwają" |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
Wszystkie zwierzęta duże i małe Nasi podopieczni w domach i inne "co skaczą i fruwają" |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
#4521
|
||||
|
||||
Halinko, Elu, Ulko, Krystynko !
bardzo mi pomogło Wasze współczucie, wiem, że najszczersze.
Kasiu - w kwestii: ulica i samochody a koty - moje zdanie jest identyczne; dlatego właśnie żadne z moich domowych nosa poza próg nie wyściubi ! Ale Buraska ani domu, ani progu nawet nigdy nie miała Masz rację, Uka - musiałam wziąć się w garść dla innych kotów. A wyobrażcie sobie, że moje domowe kotki wyczuły, że coś jest nie tak dzisiaj ze mną. Krążyły tylko wokół, trzymały się mnie blisko, nawet Kaja wchodziła mi na kolana (chociaż to zupełnie nie w jej stylu !); Antoś z Bratkiem nie gonili się (chociaż zazwyczaj robią to kilka razy dziennie), czas spędzali spokojnie spoglądając tylko na mnie. Nie było zaczepek, zabaw... Dziewczyny - |
#4522
|
||||
|
||||
Estello miała Buraska ciebie. Byłaś jej dobrym duchem. Ona wiedziała, że ktoś się o nią martwi, ktoś o niej myśli. Wiem co czujesz i jaki żal w sercu nosisz, że kotka umarła zanim poznała jak się leniwie przeciąga w pościeli, jak się grymasi, ponieważ głodu się nie zna. Sama to przechodzę od paru miesięcy. Przygarnęliśmy stareńkiego pieseczka. Dzięki badaniom lekarskim dowiedzieliśmy się jak był katowany, jak żył z połamanymi żebrami. Chcieliśmy mu wynagrodzić lata poniewierki, marzyliśmy o cudzie. Nie udało się. Wołamy w niebo, często bardzo głośno- Dlaczego?
Przepraszam cię za smutne słowa. |
#4523
|
|||
|
|||
Człowiek z założenia jest istotą emocjonalną, tylko te emocje zostały jakoś nierowno rozłożone, jakoś tak się niesprawiedliwie dzieje że jedni mają jakby więcej niż inni. Bronczyk ja myślę że trzeba mieć bardzo dużo siły żeby temu sprostać i całkiem zapomnieć o własnym egoizmie. Krystynko tak właśnie jest...samo życie i każda z nas tutaj robiąca jakieś dobro....małej istotce. Zeby tak każdy w pobliżu siebie wyswiadczał jakieś małe, choćby dobro, o ileż mniej byłoby tego nieszczęscia?
|
#4524
|
||||
|
||||
Cytat:
Nie przepraszaj, jedziemy na tym samym wozie przyznam się, że zwariowałam do końca: jak tak myślałam o Burasce, to doszłam do wniosku, że ona mogła być niedawno w ciąży. Najpierw miała jakby większy brzuszek, jakieś 2 tygodnie temu jakby schudła, a przy tym stała się jakby nerwowa. Te wszystkie "jakby" nie dawały mi spokoju, bo jeśli gdzieś tam czeka jakieś maleństwo ? Widziałam kilkakrotnie Buraskę biegnącą do pobliskiego parku. Poszłam więc tam nasłuchiwać i zaglądać. Usłyszałam miauczenie, ale donośne, naglące, dorosłego kota. Siedział na pobliskim płocie i wyrażnie do mnie kierował wołanie. Podeszłam, pogłaskałam, a on (ona?) zeskoczył z płotu, zaczął łasić się do mnie i koniecznie chciał, żebym wyszła z nim z parku. Był zawiedziony, kiedy nie zmieniłam kierunku, zaplątał się w moich nogach (pewnie go lekko tymi nogami uderzyłam) i umknął z piskiem w niedalekie krzaki. Niczego więcej w tym parku się nie doszukałam. Żadnego śladu po Burasce. Sumienie z lekka uspokoiłam. Ale co to za kot, tak usilnie wołający, zdecydowany w swych zamiarach ? Był czysty (czarno-biały), raczej pulchny i nie bał się mnie, a wręcz lgnął. Odszukałam go w pobliskich krzakach, co nie było trudne, bo miauczał dalej. Raczej nic go nie bolało, bo mknął przecież poprzednio ode mnie. Teraz jednak wyjść z tych gęstych krzaków nie chciał. Przyniosłam mu więc jedzenie i picie, wcisnęłam je w te krzaki. Wodą pogardził, za to jedzenie spałaszował z apetytem. Jeśli jutro odnajdę go w tych krzakach, spróbuję pójść tam, gdzie ten kotek mnie zabierze (może się zgubił ?), albo zaprowadzę go do towarzystwa w piwnicy. I tak sobie myślę, że ten znaleziony kotek w potrzebie, to taki ślad po Burasce. |
#4525
|
||||
|
||||
Estello, teraz ja znów w gorączce. Może to kot-ojciec, skoro podejrzewałaś, że buraska mogła być w ciąży i dlatego nawołuje samiczkę, by szła do małych. Znałam przypadek takiego opiekuńczego kota. Kocia rodzina jadła po jednej stronie ścieżki, a on leżał po drugiej i pilnował.
No i nie upilnował, bo samiczkę zabito. Ale kociaki miały choć dochodzącego ojca, który donośnym miauczeniem oznajmiał, że już jest i czas na jedzenie. A one skakały na niego, wieszały się na szyi, fikołki, radość... |
#4526
|
||||
|
||||
Cytat:
Buraska miała ukochanego wśród moich piwnicznych. Pisałam kiedyś o ich miłości. Co nie znaczy, że, jeśli była w ciąży, to ojcem mógł być inny kot. Krystynko - też jestem w gorączce, bo przypomniałam sobie notatkę w tutejszej gazecie o starszej, chorej pani, której kotka zaginęła. Gazety już nie mam. Rano (juž dziś) odwiedzę redakcję, može okaże się, že to ta zguba ? Dobrej nocy, odezwę się rano ! |
#4527
|
||||
|
||||
Ja w trakcie spacerów z psami spotykam często podobnie miauczącego kota. Początkowo próbowałam go złapać, ale koteczek był szybszy. Dowiedziałam się też, że ma dom. Poznałam jego panią. Ma też psy. Sympatyczna osoba, inteligentna, taka wiecie kulturalna. Jednak jej podejście do zwierząt jest pełne sprzeczności. Dba o czworonogi, kocurek odżywiony, pieski też , ale ona uważa, że ja robię krzywdę swoim pupilom nie wypuszczając ich na osiedle. Ponoć dotarcie na siódme piętro dla kotów nie stanowi problemu. Ktoś otworzy drzwi i potem już łatwizna. Tup, tup po schodach i chyba zadzwoniłyby , ponieważ inaczej jakbym się dowiedziała, że szczęśliwe koty wróciły. Jej biedaczek wychodzi w towarzystwie opiekunów gdy psy idą na spacer. Jednak jak to kot idzie z nimi i potem, a to go coś zaciekawi, a to się przestraszy szczeków i znika im z oczu. Po jakimś czasie straszliwie miauczy. Wzywa chyba pomocy. Jak słyszę go zimną nocą to serce mi zamiera. Próbowałam rozmawiać, opisywałam niebezpieczeństwa. Groch o ścianę. Pani chce, aby jej zwierzęta żyły jak dawniej, ciągle powtarza natura, natura. Pytam - Jaka natura na dużym osiedlu, pełnym samochodów, zniszczonych trawników i śmieci.
|
#4528
|
||||
|
||||
Piszę na smartfonie, bo Antolek leźy mi na kolanach, mogą być błędy.
Tak myślałam, jak opisujesz. Do piwnicy tez przychodzi kotka, na pewno domową. Łasi się, nie boi ale jest głodna. Pewnie właściciele uważają, że kotka sobie poradzi i jej nie karmią, albo tylko jak z łaski. Chodziłam wczorajszymi ścieźkami po parku kilka razy, ale nie spotkałam juŻ wczorajszego miauczka. Będę pilnować terenu, nie dam mu ggłodować. Mnie tež trudno zrozumieć, jak ludzie wykształceni, kulturalni, mogą być tak bezduszni wobec zwierząt, nieczuli na źywe, chociaż nie-ludzkie życie. Łatwiej chyba przyjąć, źe prosty człowiek moźe nie zdawać sobie sprawy, že zwierzę nie jest rzeczą, źe czuje, cierpi. Jednak kiedy obojętność okazują ci z górnej warstwy, to ją nie rozumiem tego braku empatii. Wie ktoś z czego to się bierze ? Czy to braki w zwojach mózgowych, czy zwyczajnie - zimny wychów w domu rodzinnym ? Ostatnio edytowane przez estella : 14-11-2013 o 23:32. |
#4529
|
||||
|
||||
Halinko -wykształcenie i status niestety nie są wykładnikiem empatii.
|
#4530
|
||||
|
||||
Według mnie takie podejście bez wyobraźni bierze się z przekonania o własnej niepodważalnej wiedzy o zwierzętach. Zdobywanej od dziecka w rodzinnym domu, potem dzięki spacerom parkowym i ostatnio bardzo popularnym programom o zachowaniu zwierząt. Z mądrą miną wygłasza się, więc bzdury. Jak inaczej nazwać przekonanie, że syn nie pokryje matki, ponieważ mu nie wypada. A kotka lub sunia muszą mieć dzieci. Z braku ich mogą zwariować albo dostać raka.
|
#4531
|
||||
|
||||
Halinko, a najgorsze jest to,że niektórzy weci(takie wsiowe konowały-mamy takich w naszym miasteczku-kiedyś jedyni) też to samo mówią klientom!!!!
|
#4532
|
||||
|
||||
U mnie w Łodzi też są tacy. Jeden młody nawiedzony usuwał macicę z jednym jajnikiem, ponieważ wykoncypował, że zapewni to kotkom i suniom lepsze życie. Niepotrzebna operacja, ponieważ ten zostawiony jajnik działał i bidulki miały hormonalną zdolność do rozrodu, tylko były bezpłodne z braku macicy. U tych, które znałam były zresztą i inne kłopoty zdrowotne związane z pozostawieniem części narządu rodnego. Na szczęście splajtował. Trochę mu opinię zepsułam, wszak wszystkim tłumaczyłam, że to błąd lekarza i nie ustrzegą pupilki od raka sutka.
|
#4533
|
||||
|
||||
O matko!-toż one miały cały czas ruję i szansę zachorowania na raka sutka, bo kto wytrzyma permanentne rujki u kotki, bez podawania hormonów na wyciszenie?
Dobrze,że splajtował!!!! |
#4534
|
|||
|
|||
To dla równowagi, ja coś na wesoło, wyobrażcie sobie maleńką Lucky z "doklejoną" do niej ogromną Zuzią.... One tak chodzą za sobą krok w krok, no chyba że maleńka się bawi wówczas Zula siada i przygląda się ... Czasem Lucky ma już tego dość i wchodzi do szafy to Zula kładzie się obok i czeka aż maleńka wyjdzie. Bajtuś obserwuje te karesy z wysokości, jedyna istota wobec której maleńka żywi respekt to jest Bura, ale Bura respektuje Zulę. Maleńka jest totalny żywiołek, np. przeleci po chałupie, każdego pacnie łąpką i fruuuu ucieka do Zulki, w poczuciu totalnej bezkarności, Burą widzę aż swierzbi łapka, żeby dać malej klapsa, ale niestety Zula wszystko widzi...
|
#4535
|
||||
|
||||
ło matko, dziewczyny jak wy to robicie że wasze zwierzaki tak się bawią, są wesołe i pomysłowe. Moje trzy psy i dwie kotki są starszawe ale jedna kotka i jedna sunia to młodzież a nigdy nie mogę pośmiać się z ich zabawy. Ciągle muszę łagodzić spory, młoda sunia zaczepia starszyzne i chce się bawić ale jeśli widzę że staruszek jeden czy drugi próbuje się uwolnić od jej zaczepek to muszę wkroczyć, to nie jest śmieszne. Natomiast kotki jedzą albo śpią , jeżdżę im po głowach sztuczną myszką ale nie reagują, budzą się tylko jak chcą mnie boleśnie złapać za rękę....
|
#4536
|
|||
|
|||
Moniko, to zależy od wielu czynnikow, m.in od wieku, moje dorosłe koty to są zaledwie roczniaki, Lucky ma 2 m-ce, a Zula wiadomo jak to bokserka fool spontan...
|
#4537
|
||||
|
||||
właściwie gdyby ktoś z boku obserwował jak próbuję wieczorem wejść pod kołdrę to mógłby się pośmiać. Kotki nie uważają że należy się choć trochę przesunąć a jeśli chcę im pomóc zawsze zdążą złapać moją rękę i ugryżć. A psy udają że nie słyszą ( wet tylko u najstarszego Pimpusia stwierdził głuchotę) nie wiem dlaczego całe bractwo w ogóle mnie nie słucha, chociaż kochają mnie bardzo.....
|
#4538
|
||||
|
||||
Moniko one cię kochają bardzo, ale traktują cię jak kogoś kto jest niziutko w ich hierarchii ważności. Ja się z tego śmieję, jak kotykoty i psy niespecjalnie reagują na polecenia. Uparte bywają jak kozy, ale jest granica i wiedzą, że przy pewnym tonie głosu należy wykazać posłuszeństwo. Polecam moją metodę używania łóżka. Kładę się tam gdzie jest wolne miejsce. Donoszę poduszki i jak trzeba koc, kiedyś przecież zejdą z pościeli i ja wtedy zajmę sobie duuużo wygodnego miejsca.
|
#4539
|
|||
|
|||
Moniko a co się stało z Tami? Suczką ktora miałą 3 łapki?
|
#4540
|
||||
|
||||
Bronczyk napisała:
Cytat:
|
Podobne wątki | ||||
Wątek | Autor wątku | Senior Cafe | Odpowiedzi | Ostatni Post / Autor |
ktoś wygrał z tym "Prominentem" i odzyskał kasę? | konris | Zarządzanie finansami | 2 | 25-09-2012 12:34 |
Czy ktoś tu kocha koty? Część II. | weronika1 | Wszystkie zwierzęta duże i małe | 500 | 06-05-2010 22:57 |
Czy ktoś tu kocha koty? | GracekristGold | Wszystkie zwierzęta duże i małe | 547 | 06-05-2010 20:06 |
Wątek fotograficzny - "Czy znasz swój kraj ?" częśc XIV | ignesja | Podróże, turystyka | 527 | 22-04-2010 23:19 |
Narzędzia wątku | Przeszukaj ten wątek |
|
|