Opanowałam sztukę jazdy samochodem w wieku 65 lat.
Był to dla mnie ogromny wysiłek psychiczny, bo każdy stres w tym wieku przeżywa
się silniej i każda przeszkoda urasta do olbrzymiej.
A i pamięć nie taka
Prawo jazdy dano mi wcześniej, chyba w 1978 roku.
Piszę dano mi, do gdy jeszcze mało samochodów jeździło po ulicach były takie przepisy,
że posiadacz samochodu mógł egzamin na prawo jazdy zdać eksternistycznie.
Bez uczęszczania na kurs! Wyobrażacie to sobie?
Kosztował ten egzamin coś około 17 zł,więc wpłaciłam i poszłam zobaczyć
jak wygląda taki egzamin, aby mieć pojęcie czego się potem douczyć i zdać za drugim razem.
Poszłam na próbę i ...zdałam zupełnie niespodziewanie dla siebie.
Na części ustnej wypadłam najlepiej z grupy ( jestem fizyczką)
więc jazdę potraktowano ulgowo.
Nie jeździłam przez 40 lat, bo po prostu nie umiałam tego robić, a mąż jeździł dobrze.
Po śmierci męża wzięłam się w garść, wykupiłam 10 godzin jazdy z instruktorem,
nauczyłam się przepisów drogowych i jeżdżę.
Chyba rok wysiadałam zza kierownicy na trzęsących się nogach.
Teraz już nie czuję się pewnie jako kierowca, myślę, że nie mam właściwego refleksu
więc nie wybieram się w dalsze trasy. Niedługo ocenzuruję sama siebie
wystawiając sobie prawo do jazdy tylko w sytuacjach naprawdę koniecznych.
Ale to taki komfort wsiąść i jechać...