Kapitanko to już nie ryzyko a ryzykanctwo wręcz.Ale dobrze sama chciałaś tłucz raka a ja w tym czasie potrenuję.Oj biedni będą sąsiedzi i tak dobrze ze Tadeusz daleko bo ćwiczenia naszego chóru to już walka o przetrwanie.Liczę na pomoc Alsko bo bez jej Jasia trening może być mało intensywny.
Miłego dnia.
|