Siri, dziękuję za dobre słowo. Rankiem nie chciało mi się iść po wrotycz, więc wykorzystałam rosnącą przy garażu nawłoć.
Cały dzień krzątam się po domu. Ostatnio mało miałam czasu na niezbędne domowe zajęcia i w końcu trzeba było wziąć się za robotę. Ugotowałam garnek fasolówki i wykończyłam masło. Udało mi się nawet uformować coś podobnego do osełki. Do tej pory układałam w salaterce, nie ufałam swojej zręczności i nie chciałam, aby wyleciało na podłogę. A dzisiaj odważyłam się... może jakieś oklaski?
Do końca dnia mam wolne. Jutro może pojedziemy za miedzę, bo u sąsiadów w domu kultury jest wystawa lalek. Autorką jednej z nich jest wnuczka miłego.
Ciekawego popołudnia!